Podróżując nocnym autobusem w ZG

Podróż autobusem nocnym w Zielonej Górze była nieco spontaniczna. „To już jest 1-szy marca?” dopytywali się z niedowierzaniem znajomi gdy mówiłem że zamierzam wrócić do domu jednym z pierwszych kursów zielonogórskiej komunikacji nocnej. A byłem na imprezie w klubie „Slums”. Impreza wesoła raczej, lokalne sondy (soundsystemy) ze Zbąszynka i Brzegu Dolnego próbowały kopiować East-West Rockers, z takim efektem że nawijacze zapominali swoich zaangażowanych rastatekstów i ogłaszali co jakiś czas że zaczynają nawijkę na nowo, i może tym razem im się uda. Po czym przerywali tam gdzie uprzednio.

Piętro wyżej, nad Slumsem mieści się „Spirala” tudzież „Studencka”. Opowiadali mi przechodzący nieopodal ludzie, że jakiś człowiek wychodząc z owej „Spirali” obmacywał swoją pobitą twarz mówiąc „Ale mnie sklepali. Dawaj, spier.. stąd nim pały przyjadą”. Ot, tutaj klepanie to standard i normalność. Bynajmniej nie donosi o tym lokalna prasa.

Wybieram się na przystanek, a autobus już jedzie, jakąś minutę wcześniej. Kilka fot. W środku pusto, z przodu jadą jacyś ludzie, którzy mogą być lokalnymi miłośnikami komunikacji miejskiej, bo na imprezowiczów nie wyglądają. Kupuję bilet. Dwa przystanki dalej wysiadam. Po jakimś tygodniu jadę znowu. W autobusie o 1.20 w sobotnią noc- kilku pasażerów. Trochę mało, ale więcej niż w dniu otwarcia.

Ciekawe, czy nocna komunikacja miejska ma szansę się utrzymać? Autobusy nie kursują w cyklu, choć mogłyby. Cykliczny rozkład jazdy jest łatwiejszy do zapamiętania i gwarantuje nieco więcej pasażerów. Jak na razie, nocne w Zielonej Górze zmartwychwstały, ale na jak długo?



Fot. Impreza, nawijacze- sklerotycy, jakaś para


Fot. Jedzie N1 Fot. Kupuję bilet

Fot. Jacyś pasażerowie, ale chyba milośnicy kom. miejskiej

Komentarze

Popularne posty